A miało być tak pięknie Skrzyczne zimą
A miało być tak pięknie. Skrzyczne zimą tym razem okazało się, zresztą zgodnie z logika, nie najlepszym wyborem na górską trasę rowerową. Najlepsze w tym jest to, że jeszcze kilka dni temu napisałem tekst o tym jak jest w Beskidzie Śląskim w zimę i między innymi, piszę tam o tym by nie pchać się tak wysoko z rowerem.

Podjazd z Doliny Zimnika
Wystartowałem z parkingu niedaleko podjazdu, za mostkiem w prawo i wspinanie w górę. Początek podjazdu całkiem spoko, problemy rozpoczęły się po 5km. Dokładnie za zakrętem pod Malinowską Skałą, gdzie szlak prowadzi po północnej stronie góry. Tam niestety słońce nie dochodzi, śnieg nie topnieje i zaczyna się pchanie. Kolejne 5km trasy to niestety pchanie, pomijając krótkie odcinki gdzie jako tako dało się jechać.

Skrzyczne
Dotarłem do zielonego szlaku po Skrzycznem, skąd miałem kilkadziesiąt metrów do szczytu. Ale z uwagi, że jak dla mnie nie ma tam nic ciekawego, a dodatkowo chmury zeszły nisko i widoków nie było, skręciłem w lewo na Malinowską Skałę. Zielony szlak zgodnie z przewidywaniami ładnie wydeptany. Ale i tak duża ilość śniegu jak leżała na szlaku, mocno mnie zdziwiła. Do Malinowskiej Skały można powiedzieć, że przyjemny zjazd, jednak brak widoków mocno zubożył ten odcinek.

Malinowska Skała
Jedno z listy najpiękniejszych miejsc Beskidzie Śląskim, dziś niewiele miało z nią wspólnego. Mroźny wiatr oraz zimne chmury skutecznie pokazały jaka potrafi by jazda rowerem po górach zimą. Dalej zjazd zielonym i odbicie na żółty szlak, którym planowo miałem dojechać do początku trasy został zmodyfikowany na pierwszym odbiciu. Tylko po ty żeby jak najszybciej dostać się do samochodu, niestety dalsza droga, a w szczególności dolny odcinek wzdłuż rzeki, to był najgorszy odcinek dzisiejszej trasy. Dawno tak nie przemarzłem. Czuję też, że dosyć szybko zimą nie wrócę na Skrzyczne.

Malinowska Skała zielony Szlak ze Skrzycznego