SUNTOUR Epixon
Klika lat jeździłem rowerem po płaskim trenie , nie zwracałem uwagi na części oraz serwis , koła się kręciły , kierownica obracała. Wszystko zmieniło się kiedy sprowadziłem się pod góry. Zacząłem jeździć w terenie. Szybko okazało się że sprężynowy Rock Shox XC 28 czas zmienić , wybór padł na SR SUNTOUR Epixon XC RL-R. Jeden z najtańszych amortyzatorów na temat którego można spotkać jakieś opinie , więc kupiłem , założyłem.
Odczucia
Pierwsze wrażenie to bardzo pozytywna zmiana , czułem jak amortyzator zaczął wybierać a trakcja znacząco się poprawiła, ale trudno się dziwić takim odczuciom jak ostatnie lata jeździłem na nieserwisowanej sprężynie która w lato jeszcze jakieś centymetry się uginała , za to w zimę nic. Podobne odczucie dawał SUNTOUR Epixon w ciepłych warunkach pracował fajnie w zimie było czuć że jest twardszy. Czy to wada ? Pewnie nie bo o ile nie zastosujemy jakiegoś magicznego smarowania do środka to każdy amortyzator będzie inaczej chodził w ujemnych temperaturach. Czy są jakiś smary i oleje które nie gęstnieją zimą? Pewnie tak ale czy jakiś producent je stosuje , tego nie wiem. Poza tym Epoxion w górach pracował bardzo fajnie , nie miałem żadnych negatywnych odczuć przy jego użytkowaniu.
SUNTOUR Epixon pierwszy sezon
Minęło lato , zima , przyszła wiosna wydawało mi się że z amortyzatorem wszystko wszystko jest ok. Nie widziałem żadnych zmian w jego pracy. Po górach w tym czasie zrobiłem jakieś 3tyś kilometrów w tym 100km przewyższeń. Moja turystyczna jazda to typowy trail i daleko mi do jakiegokolwiek enduro. 100mm skoku jest w zupełności dla mnie wystarczające i idealnie się sprawdza po Beskidzkich szlakach.
Jak zajechałem Epixona (wspólnie z sprzedawcą)
Niestety z braku doświadczenia i naczytania się błędnych wskazówek , że serwis to gdzieś raz w roku , przed sezonem… itp. popełniłem błąd. Założyłem że Epixona wyślę do serwisu po dziewięciu miesiącach. Pomimo tego że ogólnie dbam o rower i regularnie go czyszczę i smaruję, po siedmiu miesiącach zauważyłem bardzo leciutkie przetarcie na anodzie. Pod uszczelki zakropiłem olejem , poleciałem w góry po powrocie wytarcie było już bardzo widoczne. Tak właśnie z grubsza doszło do zajechania Epixona. Ale po kolei.
Dlaczego wytarła się anoda
Przy zakupie miałem zamgloną wiedzę żeby zapytać czy amortyzator będzie po przeglądzie tak zwanym 0. Nie pamiętam już dokładnej odpowiedzi ale finalnie byłem zapewniony że jest wszystko ok. Niestety po mojej analizie wnioskuję że rzeczywistość była inna. Słyszałem sporo opinii że amortyzatory nowe nie są odpowiednio nasmarowane lub całkowicie suche w środku i w moim przypadku prawdopodobnie było tak samo. Amortyzator zaciągnął syf i razem z uszczelką olejową stworzył papier ścierny który wciągnęło w niższą część lagów. Stąd duże wytarcie poniżej uszczelek kurzowych. Po wytarciu jakie jest widoczne na zdjęciu myślę że to już się działo po 2 /4 miesiącach od zakupu.
Podsumowanie
Amortyzator SR SUNTOUR Epixon to amortyzator przeznaczony do XC więc można by powiedzieć że używałem go nieodpowiednio , zgodziłbym się z tym gdyby moja jazda była bardziej agresywna , ale nie jest. Gdyby amortyzator był serwisowany na bieżąco raz na dwa miesiące dalej cieszyłbym się nim na szlaku.Koniec gdybania. Szukam kolejnego amortyzatora i nie wykluczam EPIXONA. Według mnie robi bardzo dobrą robotę za niewielką cenę. Mogę go z czystym sumieniem polecić do XC 🙂 . Wszystko oczywiście zależy jak i gdzie będziemy jeździć. Pamiętajcie że to jeden z najtańszych amortyzatorów .
Producenci zalecają podstawowy przegląd dolnych goleni :
Fox: 25 h
X-Fusion: 25 h
Marzocchi: 25 h
Rock Shox: 50 h
Suntour: 50 h
50 godzin nijak ma się do kilku miesięcy w których w przybliżeniu zrobiłem 280 godzin :/ .
Plusów za to z tej sytuacji jest więcej plusów niż minusów :
– kartridż tłumienia oraz komora powietrzna jest czysta chodzą sprawnie więc częstsza wymiana uszczelek olejowych powinna wyeliminować dalsze problemy , ( nie 🙂 )
– SUNTOUR Epixon kosztował parę stów a nie parę tysięcy ,
– nauczyłem się serwisować amortyzator
– wiem że trzeba częściej zaglądać w rowerze tam gdzie nie widać
Dbajcie o swoje maszyny 😉