Błatnia Klimczok Hala Jaworowa Brenna MTB
Błatnia Klimczok Hala Jaworowa Brenna MTB czyli ostre tyranie po beskidzkich górach. Kolejny raz ruszam z Brennej. Tym razem docelowo na jeden z najwyższych szczytów w Beskidzie Śląskim, oraz w gratisie kilka najpiękniejszych miejsc. Ale po kolei, start z centrum i od razu ostre tyranie w górę, zielonym szlakiem. W górnej części przypomniało mi się że odbijając w lewo ominę ostrą ścianę i też tak robię. Wyjeżdżam na czerwonym szlaki prze Cisową. Dalej w miarę delikatnie 😉 w porównaniu do tego co było na początku.
Chwila odpoczynku i lecę na pierwszą docelową miejscówkę czyli hala na Błatniej gdzie klasycznie siadam i obserwuję. Za Błatnią zaczyna się klasyczna beskidzka rąbanka po drodze Stołów oraz Trzy Kopce w okolicach których robię kolejną pauzę na ruinach starego schroniska. Przede Mną kolejne docelowe miejsce czyli Kilmczok, na którym przeważnie przesiaduje sporo ludzi. Nie lubię obleganych miejsc więc szybko się zawijam na czerwony szlak w kierunku Kotarzu. Ale zanim dotrę na Kotarz mijam jedną z lepszych foto miejscówek. Łapię Skrzyczne w obiektyw i lecę dalej.
Czerwony szlak aż do Karkoszczonki to beskidzki rzeźnik, sporo trzeba się namęczyć żeby do przejechać, szczególnie na sztywnym tyle. Od przełęczy próbuję nowych trawersów, ale jak się okazuje wcale nie są takie nowe, bo już tamtędy jechałem. I szkoda że mam tak krótką pamięć, bo inaczej bym zaplanował dzisiejszą górską trasę. Najlepiej będzie tylko napisać, że aż do Kotrzu jest ostre tyranie, szczególnie że dzisiejsza trasa była robione po robicie, co pewnie skutecznie przełożyło się na siły.
Następna w kolejności jest Hala Jaworowa i ukojenie całego tyrania. którego wyszło 25km 1200 w pionie. Hala Jaworowa to szczególne miejsce, ale o nim możecie poczytać w linku na górze. Z jaworowej znów szukam swojej opcji i zjeżdżam drogą techniczną, którą już od dawna chciałem pocisnąć. No i przekonałem się, że to nie najlepszy pomysł, na pocieszenie mam tylko tyle, nie wybrałem tej drogi w górę ;p