Ból w kolanach rower

Ból w kolanach rower

Ból w kolanach i rower

Ból w kolanach i rower, czyli o tym, że ból bierze się głównie z jednej przyczyny (taką diagnozę  miałem w 2018) . Nazwałem ją pazernością na kilometry. Skąd takie wnioski oraz co to dokładnie znaczy w moim przypadku?

Wszystko postaram się opisać, historię moich kolan oraz stylu jazdy. Może pozwoli to, komuś uniknąć problemów  z bólem w swoich kolanach.

Pamiętam jak dziś, kiedy kupiłem swojego pierwszego krosa hexagona. Pierwszy dzień 15kmmax zmęczony, drugi dzień 25kmmax zmęczony , trzeci dzień 40km i ból w kolanie. Przez kolejny tydzień problem z uginaniem kolana i chodzeniem. Tak wspominam początek przygody z kolanami. Pamiętam też, że po tygodniu ból znikł, wiec wróciłem na rower, powtórka z historii 15-25-40 i kolano kaput, kłucie oraz problemy ze zginaniem.

Etap drugi ból w kolanach i rower

Minął kolejny czas kolana doszły do siebie dystanse rosły ból kolan pojawiał się przemiennie raz lewe, raz prawe. A ja, im dłuższy dystans tym byłem bardziej zadowolony, im ciężej się jechało tym lepiej. Niestety ból pojawiał się najczęściej po podjazdach, przeważnie małych kilkudziesięciometrowych wzniesieniach lub kiedy cisnąłem na maksa. Po pewnym czasie omijałem szerokim łukiem wszystkie górki. Myślałem że problem leży ewidentnie  po ich stronie ale oczywiście to nie wyeliminowało bólu. Na prostych trasach kiedy cisnąłem na maksa ból też się pojawiał , bywało tak że nie mogłem w ogóle kręcić i powrót do domu wyglądał tak, że kręciłem jedną nogą bo w drugiej w kolanie miałem powbijane gwoździe . Starałem się jeździć z dużą kadencją , ale bóle dalej się pojawiały , raz mniejsze raz większe.

 

Etap trzeci ból w kolanach i rower

W międzyczasie rower zmieniałem 2 razy. Kombinowałem z sztycą, siodełkiem, jak koń pod górkę, a z kolanami problem dalej się pojawiał raz mniejszy raz większy. Więc z czego brał się problem w kolanach ?

A no z braku umiaru, braku odpowiedniej regeneracji, poziomu ambicji. Głownie jeździłem po lesie standardowo 50km trasy,  100km nie były niczym nadzwyczajnym. Jeździłem 34 a czasem i 5 razy w tygodniu na rowerze, do tego dochodziło gonienie kolarzy na szosach, oraz trochę biegania. Kolana odpoczywały według pogody czyli można powiedzieć, że rzadko.

Obecnie przejeździłem cały sezon po szlakach ponad 2.5tyś km i ani razu kolana nie bolały czasami lekki dyskomfort, dlaczego? Przecież wysyłek dużo większy kręcić pod góry, czasowo 2-5 godzin na rowerze to też nie mało .

Przed pierwszym wyjściem w góry na rower założyłem, że nie będę jeździł częściej niż 2 razy w tygodniu. I tak się stało, oczywiście czasem jeździłem częściej, ale nie jest to norma . Kiedy jadę dzień po dniu nie czuję bólu, ale już lekki dyskomfort czasem tak. I pewnie gdybym nie dał odpocząć kolanom to na 100% ból i kontuzja murowana .

Pazerność na kilometry, czyli brak umiaru w korzystaniu z roweru oraz zbyt mała regeneracja po wysiłku to w moim przypadku klucz do braku bólu w kolanach (Takie przemyślenia miałem na 2019) .

Początek 2020

Tekst powyżej był pisany z początkiem roku 2019 obecnie mamy początek 2020. To dobry moment na aktualizację moich przemyśleń  i problemów z kolanami.  Sezon 2018 to początek mojej przygody z górami i łapanie formy, większość tras mieściła się w przedziale ze średnią 30km, czyli jakieś 3-4 godziny kręcenia. Dwa, czasem trzy razy w tygodniu.  Sezon 2019 był już trochę inny.  Średnia się zwiększyła do 45km, było kilka tras powyżej 80km z rekordową 92km w jedenaście godzin. W tamtym roku zrobiłem ok 130 tras. Śmiało można podsumować że pazerność na kilometry wróciła ale ból w kolanach nie.

 

Kolagen – żelatyna

W Styczniu 2019 kupiłem kilogram żelatyny wieprzowej czyli kolagen. Zjadłem go w jakieś sześć miesięcy. Sytuacja zmieniła się na tyle że postanowiłem przetestować kolana. Wymyśliłem że przez 14 dni  będę wjeżdżał na Równicę codziennie. Jeszcze kilka miesięcy temu było by to niemożliwe. Na Równicę podjechałem z rzędu 6 dni, przeziębiłem się i miałem dwa dni pauzy. Następnie podjeżdżałem siedem dni i znów wpadł jeden dzień przerwy. Następnie kolejne czternaście dni wjazdów. W ostatnich podjazdach czułem lekki dyskomfort ale nie ból. Łącznie w ciągu miesiąca podjechałem 22 razy co było wcześniej nie o pomyślenie.

Ból w kolanach, czas na wnioski

Nasz organizm jest skomplikowany na tyle, żeby  ból  kolan oprzeć na jednej przyczynie. Obecnie znów zakupiłem kilogram żelatyny (początek 2020) . Sezon górsko-rowerowy się rozkręca. Zobaczymy czy w tym roku pokaże się ból w kolanach może nasuną się jakieś inne wnioski.

Końcówka 2021

Jestem świeżo po skończonej trasie, uda jeszcze gorące. Dziś z mojej wioski pojechałem pod Jaworowy, łącznie 50km i 500m przewyższenia, czyli nic specjalnego. Ale była to trasa inna od wszystkich moich ostatnich na przełomie kilku lat. Całość przejechałem asfaltem bez większych przerw, strawa pokazuje że zajęło mi to 3h. Dla porównania górska trasa 50km wychodzi ponad 5 godzin a z przerwami może i koło siedmiu.  Watro też dodać, że przy trasach górskich poza kilkoma dłuższymi przerwami, jest więcej zjazdów, podejść i tam kolano nawet jak pracuje to zdecydowanie mniej. Dziś można powiedzieć że była ciągła praca i staw był pod długotrwałym obciążeniem.

Efekt?

Na powrocie ból w kolanie. Na koniec dodam, że nie przypominam sobie żeby w tym roku bolało mnie wcześniej kolano. Czasem pojawia się dyskomfort w stawie biodrowym ale zmiana pozycji i przekręcenie kilkudziesięciu metrów na stojąco redukuje ten stan. Żelatyny w tym roku też nie było ale były przysiady i jakiś mega drogi flex-coś tam, miałem problem z stawem łokciowym, w związku z tym zrobiłem kurację garścią kapsułek przez 45dni. Na łokieć to nie pomogło, ale na kolana kto wie ;P Jeszcze jedno co nasuwa mi się do głowy poza długotrwałym obciążeniem stawu, to jest jeszcze kwestia przemarzania kolan. Mamy obecnie grudzień, kilkanaście tras w ujemnych temperaturach za mną. Może i w tym coś jest.

Zmienianie pozycji pracy stawu, optymalne dystanse, czas na regenerację, to klucz do uwolnienia moich kolan od bólu na rowerze w 2021.

Zapraszam do sklepu.

 

https://beskidyrowerem.pl/darowizna

1 komentarz

Hej! Doświadczyłam baaaaardzo podobnych problemów, polecam wizytę u fizjoterapeuty.
Mnie kolana i dobrego biodro bolało tak strasznie, ze nie byłam w stanie czasem wracać do domu rowerem. Te flex-cos tam tez brałam, ortopeda diagnozował mi różne rzeczy i generalnie nie dał wiary ze z czasem będzie lepiej…
Fizjoterapeuta doprowadził mnie do totalnego użytku😉 nie chodziło o zmeczenie kolan a o pewnie nierówności w układzie mięśni…w miednicy. Po kilku wizytach ani kolana ani biodra nie bolą. Szerokości życzę!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zapisz się do newslettera | Polityka Prywatności