Rockshox reba vs yari
Rockshox reba vs yari czyli odczucia po pierwszej testowej trasie. Sporo przewyższenie zrobiłem na mojej rebie, która ma całe 100mm skoku. Tabelki z exelu stanowczo powiedzą, że to za mało szczególnie przy mojej wadze +-110kg. Dodając do tego drugą tabelkę i ekspertów, mówiących o geometrii oraz fakt, że wszystko dzieje się na sztywniaku. Mamy opinię wielu że to totalna katastrofa. Ale ja na moim rowerze w górach czuję się bardzo dobrze i niczego mi nie brakuje. Jednak od czasu do czasu coś wypada zmienić, więc zmieniłem rebe na yari.
Różnice Rockshox reba vs yari
O różnicach technicznych możecie poczytać na stronach producenta. Mnie najbardziej interesuje to, co czuje w czasie jazdy. Przy pierwszym wejściu na rower czuć delikatnie, że plecy są bardziej wyprostowane. Ale jest to różnica bardzo subtelna natomiast jak przyłożyłem rebe z kołem do yari-ego w ramie to ewidentnie widać te 6cm różnicy (Reba 100 vs Yari 160). Reba na osi qr Yari na modnej sztywnej osi. Zmieniałem już tył na sztywna oś, później zmieniłem korbę na sztywną, dziś przód też jest sztywny i dalej nie wiem o co w tej sztywności chodzi i jak to się przekłada na szlaku.
Podjazd
Na pierwszy podjazd wybrałem czerwony szlak na równicę. Nie pamiętam kiedy tamtędy ostatnio wjeżdżałem, nie pamiętam też żebym kogoś tam widział wjeżdżającego, a w ostatnich kilku latach tym czerwonym zjeżdżałem z dobre 50-100 razy. Wybrałem ten szlak bo, jest tam grubo, a najczęściej spotykaną opinią jest to, że podnosząc pozycje tracimy na podjazdach. Nie wiem, kto tam co traci, ale podjechałem z 95% tego szlaku. Z lewej strony pod dworem skibówki już nie dałem rady, zbyt stromo i luźno. Czyli tak samo jak na rebie, spadłem z roweru. W czasie podjeżdżania w siodle raczej nie czuć i nie widać jak amor pracuje, za to przy podjeżdżaniu na stojąco buja jak na łajbie. Podsumowując żadnej większej różnicy.
Zjazd
Ten sam czerwony, klasyczny szlak Beskidu Śląskiego, czyli między innymi sporo luźnych kamieni. Z ostatnich zjazdów przypomina mi się, że szlak jest coraz bardziej płukany, a kamienie są coraz bardziej luźnie. Tym razem jakoś tego nie czułem, a koło ewidentnie kleiło się do szlaku. Czy to zasługa zmiany amortyzatora? Czy to inne ustawiania komory powierza i tłumienia o których za chwilę. A może to nowa opona? Nie wiem na pewno czuć różnicę na +. Nie jest to jednak diametralna różnica, ale na pewno większa od tej z pierwszego wejścia na rower czy podjazdu.
Ustawienia
O regulacji według instrukcji nie ma pojęcia, ustawiam według siebie. Regulacja tłumienia odbicia w rebie ma sporo większy zakres, tu jakoś skrajnej różnicy nie czuję, to samo z blokadą skoku. Zablokowany yari dalej mocno się ugina. W komorze powietrza 60 psi czyli 30% sagu, producent pisze, że powinno być +95. Nie wiem skąd się to bierze ale w rebie jak bym dobił tyle ile zaleca producent to nie wykorzystałbym nawet 50mm skoku +- jeździłem gdzieś w okolicy 80 psi 20% sagu. O ile tylko miernik na pompce dobrze pokazuje. Tłumienie w yari raczej w 90% skręcone czyli powinien wolno odbijać. Po zjeździe czerwona gumka została jakieś 10mm od korony.
Opona
Przejdźmy do najciekawszego czyli opony michelin dh mud. Niby wpis o amortyzatorze, ale może się okazać, że to właśnie opona gra tu główne skrzypce. Do nowego amortyzatora założyłem największego potwora jakiego widziałem. 1480 gram, ścianki nieporównywalnie grubsze do klasycznych opon. Kostki spore, na tyle że wjeżdżając na asfalt drży cały rower. Typowa opona DH, być może to ona sprawiła, że koło lepiej się trzymało szlaku, kto to wie. Od 9 miesięcy opona leżała i się do mnie uśmiechała, więc to był bardzo dobry moment na jej założenie, pewnie do porównania amortyzatorów nie najlepszy.