E-Bike czyli rowerem elektrycznym po górach
E-Bike czyli rowerem elektrycznym po górach. Minął już ponad rok od kiedy przesiadłem się z klasycznego roweru, a ponad trzy lata do ostatniego wpisu eBike w górach w którym porównywałem jazdę na obu rowerach w górach. Pierwsze co mi przychodzi do głowy z perspektywy czasu? Jazda na własnym rowerze, nie ma za wiele wspólnego z jazdą na rowerze wypożyczonym. Rower wypożyczony nie jest do nas dostosowany, wszytko jest inne. Taka chwilowa przesiadka bez wątpienia będzie mocno kontrastować.
Wspomaganie
Głównie co mi się nie odpowiadało w wypożyczonym rowerze to zbyt mocny silnik. Tryb eko na większości odcinków był zbyt mocny. Na turbo, tak rwało rower do przodu, że na stromych i kamienistym podjazdach ciężko było utrzymać równowagę. Jak już wspomniałem bez wątpienia była to kwestia ustawień. Obecnie w moim rowerze nie musiałem nic ustawiać ponieważ silnik jest idealnie spasowany pod moje oczekiwania i styl jazdy.
Dalej i szybciej
Często przy opiniach słyszmy, że na rowerze ludzie jeżdżą dalej i szybciej. I z jednej strony jest to oczywiście prawdą. Jednak w moim przypadku, bliżej jest mi do powiedzenia, że na elektryku nie jeżdżę ani szybciej, ani dalej.
Dużo łatwiej
No i przechodzimy do klu. Bez wątpienia na rowerze elektrycznym podjeżdża się dużo łatwiej, oczywiście ta ”łatwość” uzależniona jest ode mnie. I to jest dla mnie największą zaletą roweru elektrycznego. Brakuje siły? ”cyk dwójeczka” i lecimy dalej.
Co zmieniło się po przesiadce na rower elektryczny ?
Przede wszystkim mogę robić inne rzeczy. Mogę iść pobiegać lub zrobić ciężki trening, następnego dnia przejechać 1200Up. Przy analogu już tak kolorowo nie było. Coraz częściej problematyczne było zrobić drugą trasę po 3 dniach. Momenty kryzysowe, czyli skurcze na podjazdach, tętno 180, przymusowe pauzy. To bez wątpienia momenty, które były normalnością w czasie tras, dziś już ich nie ma. Oczywiście czasem po ciężkiej trasie potrafią złapać skurcze, ale to już nie te historie o których pisałem przez ostatnie lata. Odpukać… Kolana, biodra przestały intensywnie dokuczać.
Wady roweru elektrycznego
Dla mnie największą wadą jest jego wygląd, na całe szczęście w czasie jazdy z góry nie widać ohydnej grubej rury i kompletnie niepasującej zabudowy silnika.

Czy na rowerze elektrycznym można się zmęczyć ?
Na zakończenie, krótkie podsumowanie. Po ponad roku jeżdżenia na rowerze elektrycznym po górach zauważyłem, że można go używać jako wspomaganie, lub jako główne źródło energii. Z moich obserwacji, wnioskuję, że większość ludzi wykorzystuje go właśnie jako główne źródło napędowe. Takie obrazki w górach nie są rzadkością, a to one głownie zaburzają punkt widzenia i opinię, że rower elektryczny jedzie sam. Oczywiście jeżeli, ktoś w ten sposób używa roweru elektrycznego, to jest to metafora bliskia prawdy.